Moi Drodzy Uczniowie,
znajdujemy się wszyscy w tej samej, trudnej sytuacji. Wy – bo znacznie trudniej Wam realizować swoje wielkie, średnie i całkiem małe zamiary, my, nauczyciele, bo spadły na nas nie tylko nieoczekiwane, ale także dla wielu całkiem nowe obowiązki.
Tym trudnościom towarzyszy niemały stopień napięcia i niepokoju; zaryzykuję stwierdzenie, że tym większy, im więcej obrazów podsuwa nam wyobraźnia. Zapewne i dzieci obawiają się o zdrowie rodziców i dziadków, i tym bardziej rodzice – o Wasze.
Sprawy edukacyjne poruszają z Wami nauczyciele, ja ze swej strony będę się starała pomóc w kwestiach technicznych(lub sygnalizować je władzom). Jak się domyślacie – i może już odczuwacie – Internet nie całkiem był przygotowany na kataklizm. Podobnie struktury edukacji, choć ta jest w tym elastyczna, iż zależy po części od nas.
W obecnej sytuacji nowego sensu nabierają te idee oświatowe, które stawiają nauczyciela jako doradcę ucznia. Nie chcemy (i nie bardzo możemy) skupiać się na kontroli tego, co wyuczone. Sami powinniście siebie kontrolować, motywować do pracy.
Osobiście jestem przekonana, że o jedno jest dziś łatwiej: jesteście gospodarzami swego czasu. Nie słychać dzwonków. Ile czasu przeznaczycie na to, co (w nauce, wśród zdobywania umiejętności) lubicie, a ile na to, co „okrutna szkoła” wymaga, to zależy od Was. Wykorzystajcie ten czas jak najlepiej.
I jeszcze jedno: bardzo dużo też zależy od tego, czy w domu postaracie się zmniejszyć napięcie (gdyby ono się pojawiło), czy dostrzeżecie, że każdy z domowników znajduje się pod presją, a dla każdego też jest ona trochę inna. Oto nauka empatii: zanim ktoś się żachnie, zanim warknie – niech weźmie głębszy oddech. Ten oddech – i uśmiech – i wsparcie – są potrzebne każdemu.
Gdzieś w szpitalach ludzie umierają na brak oddechu. Postarajcie się, żeby go nigdy nie zabrakło wśród Was.
I między nami.
Izabela Łabuś